sobota, 2 maja 2015

ROZDZIAŁ I



Rozdział I
Nazywam się Anna Wrona, ale wolę jak mówi się do mnie Ania. Ta pierwsza wersja jest zbyt oficjalna, nie sądzicie? Jestem jeszcze młoda, więc lubię zaszaleć. Ostre imprezy nie są dla mnie ale "party" w gronie znajomych to coś co lubię. Nie pomyślcie od razu, że jestem "pustą lalunią", bo gdy sytuacja wymaga powagi to taka potrafię być. Wraz z rodziną mieszkam w Elblągu. Uczęszczam do liceum ogólnokształcącego im. Elżbiety Morwach - profil humanistyczny. Nie wiem co będę robiła w przyszłości ale z nauk ścisłych nie byłam wystarczająco dobra, więc nie pchałam się na inne profile. Co będzie dalej ze mną i moją karierą? Nie wiem, to się dopiero okaże. Nie wszystko zależy ode mnie.

~~~~~~~~~~~~

-Ania! Ania no złaź tu na dół bo się spóźnisz. - usłyszałam wołanie mamy.
Ughh... Dzień jak każdy inny. Szkoła-dom-szkoła-dom. Co jakiś czas spotykam się ze znajomymi, więc nie jest źle.
"No dobra dziewczyno, ogarnij się. Jeszcze tylko rok i wylecisz w świat jak ptak." pomyślałam sobie.
Zeszłam do rodziców na śniadanie jak najszybciej mogłam. Mój młodszy braciszek jeszcze spał, bo do przedszkola miał na 10.00.
Taki to sobie pośpi... Mama wiedziała jak mnie z rana zadowolić. Śniadania jej wykonania zawsze były mistrzowskie.
-Smacznego - powiedziałam
-Nawzajem - odpowiedzieli równocześnie
Po zjedzeniu zrobiłam wszystkie podstawowe czynności i miałam już wychodzić, gdy mama oznajmiła mi, że na tydzień przyjeżdża mój starszy brat, Paweł.
Miał on już 21 lat i mieszkał w Dortmundzie. Bardzo się ucieszyłam, bo nie widziałam go już kilka miesięcy.


 **** 6 GODZIN PÓŹNIEJ ****

Dzisiejszy dzień w szkole nie był taki zły. Żadnych sprawdzianów, kartkówek i innych tego typu rzeczy.
Po szkole liczyłam na spotkanie z przyjaciółmi i jak zawsze mogłam na nich liczyć.
Wybraliśmy się do kina razem z Olivią, Jankiem i Michałem. Była z nas zgrana paczka i wszyscy liczyliśmy, że nie stracimy kontaktu w przyszłości.
Wróciłam do domu o 21, a nasz wypad mogłam zaliczyć do udanych. Niestety nie spodziewałam się, że ten dzień okaże się jednym z gorszych.
Miałam już kłaść się spać, gdy usłyszałam krótki dźwięk telefonu. Dostałam wiadomość SMS od Michała, który oznajmił mi i jak się domyślam reszcie naszej paczki, że chce się spotkać jeszcze dzisiaj. Wiedziałam, że na zgodę rodziców nie ma co liczyć więc zaprosiłam ich do mnie.
Po 15 minutach wszyscy już byli ale przez dłuższy czas nie mogliśmy wyciągnąć od Michała o co chodzi. W pewnym momencie w jego oczach pojawiły się łzy. Wiedzieliśmy, że to poważniejsza sprawa, bo taki chłopak jak on nigdy jeszcze przy nas nie płakał.
-Wyjeżdżam.
Te słowa wypowiedziane z jego ust zaparły nam dech w piersiach. Wiedzieliśmy, że kontakt i tak będziemy utrzymywać, ale to nie zmienia faktu, że nie będziemy mogli się tak często spotykać. Łzy pojawiły się w oczach każdego z nas. Dopiero po chwili milczenia opowiedział nam, że ma szansę zagrać w jednym z lepszych klubów młodzieżowych w Madrycie.
Było to dla niego spełnienie marzeń.
Chyba jeszcze wam nie opowiadałam, ale Michał grał w piłkę. Był jednym z najlepszych młodych piłkarzy w Polsce.


                                                            **** 4 DNI PÓŹNIEJ ****
Nadszedł ten dzień. Dzień rozstania z przyjacielem. Była godzina 16.00 gdy pojechaliśmy na lotnisko.
O 17.00 miał samolot a my nie chcieliśmy przedłużać jego pobytu w krępującej ciszy.
Mocno się do niego przytuliłam i wszyscy obiecaliśmy sobie, że będziemy dalej utrzymywać kontakt.

**** NASTĘPNEGO DNIA ****
Dzisiaj jest sobota, więc nie zdziwiłam się gdy spojrzałam na zegarek a on wskazywał godzinę 13.
Nie miałam ochoty wstawać z łóżka, ale dzisiaj przyjeżdżał Paweł i chciałam z nim spędzić jak najwięcej czasu.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, rodzice byli w pracy a w domu byłam tylko ja i młodszy brat. Zeszłam pospiesznie na dół i otworzyłam drzwi.
Szeroki uśmiech pojawił mi się na twarzy, gdy zobaczyłam Pawła. Wszedł do środka, a ja pobiegłam się przebrać, bo zapomniałam, że cały czas byłam w piżamie. Wszystko się wydawało okej, ale dopiero wtedy zorientowałam się, że zgubiłam telefon...
Pomyślałam, że musi być gdzieś indziej położony więc długo sie tym nie przejmowałam tylko zeszłam na dół.
Po kilku godzinach przyszli rodzice, postanowili przygotować kolację a ja z braćmi udałam się do kina.
Po seansie wróciliśmy do domu i zaczęła się rodzinna kolacja.

                                                                      ~~~~~~~~~~~~
Mijały godziny,dni,miesiące, gdy nadszedł 28 czerwca.
Koniec roku szkolnego. Radość uczniów była nie do opisania. Wszystko by było w porządku, gdyby nie to, że koniec liceum oznaczał początek dorosłego życia.
Ale ja dalej nie wiedziałam co chcę robić...



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam Was na moim blogu i pierwszym rozdziale.
Niestety nie wyszedł on tak jak sobie wyobrażałam, ale mam nadzieję, że docenicie moją pracę. Oczywiście proszę Was również o szczere opinie.
Zachęcam również do podawania swoich blogów w opisie, z chęcią poczytam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz